Jako dziecko nieraz czułem się traktowany niesprawiedliwie przez dorosłych. Z perspektywy czasu widzę wyraźnie, że dzieci są grupą w sposób szczególny dyskryminowaną. Są grupą, którą się po prostu pomiata. Przysłowie mówi: dzieci i ryby głosu nie mają. A zewsząd bucowaci rodzice chcą jak najszerzej roztaczać nad swoimi pociechami władzę rodzicielską. Tymczasem władza rodzicielska to chory, toksyczny koncept, który raz na zawsze powinien odejść na śmietnik historii. Trzeba go zastąpić innym konceptem: odpowiedzialności rodzicielskiej.
Tak, dzieci to przede wszystkim odpowiedzialność. Wydanie na świat potomstwa wiąże się z określonymi konsekwencjami. Świat, w którym żyjemy, nie jest w wielu przypadkach ani miły, ani przyjemny, więc można w ogóle zapytać: jakim prawem świadome osoby podejmują decyzję o spłodzeniu potomstwa i wydania na świat zupełnie nowego życia? Życia, które – jak wskazałem – samo się na świat nie prosiło.
Skoro jednak te dzieci już na świecie są to trzeba się nimi zaopiekować. Trzeba dać im dostęp do wody, żywności, mieszkania, odzieży. Trzeba dać im miłość, opiekę, warunki do nauki. Opieka nad dziećmi to nie niańczenie, lecz jebany obowiązek każdego rodzica. Każdej osoby, która spłodziła potomstwo.
Opieka i wsparcie. I poszanowanie wolności i osobistej autonomii. To się należy dzieciom. A nie przemoc, wieczne poniżanie, narzucanie własnego stylu życia, obarczanie własnymi traumami czy kompleksami. Do każdego życia należy podchodzić z szacunkiem. Także do życia dzieci.
Wszystkim polskim dzieciom życzę dziś dobrych, odpowiedzialnych rodziców, dziabków, osób opiekuńczych oraz wyjebania tzw. rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka z biura, które zajmuje – żeby poleciał na ten swój głupi, homofobiczny ryj boleśnie w dół.
Zdjęcia, które publikuję w tym wpisie zrobił mój tata, Marek Vetulani.